Lot na Marsa
Tak na szybko, na kolanie, słów parę... Ostatnio u mnie dużo i w tempie pendolino. Studia - najlepsza moja decyzja od lat, zakuwam, zaliczam i do przodu.
Ale postanowiłam, że muszę polecieć. Do tej pory to ostro leciałam na czekoladę... No pyszna jest przecież. A teraz sobie polecę na Marsa. Bo ja się nie boję. I koniec Panowie tych jaj, będę pytać i uważnie Was obserwować. Jak wyląduję to proszę uważać, bo ja też potrafię ;) Oczywiście dam Wam obrońcę. Wenus na Marsie już końcem stycznia. Mój program.
A że miła dziewczyna czasem jestem to zaprosiłam do współpracy Pieseczka. Kobiety są dyskryminowane, przez mężczyzn, przez siebie nawzajem. Chcę obalić mity, poznać prawdę. Jutro wylot. Wszystko gotowe.
Naprawdę było zamieszanie, żeby to jakoś zebrać do kupy... Choć jak znam siebie, to na pokład wpadnę ostatnia, jeśli w ogóle zdążę 😂 (na ostatnią kawkę spóźniłam się 50 minut, oczekujący był naprawdę wyrozumiały, mimo że mało nie zamarzł spacerując nad Wisłą) . Zapomnę piżamy, ale butów i książek wezmę nadbagaż.
A gdzie będę i co nowego... Już wkrótce, nie chcę zapeszać 😘
A że miła dziewczyna czasem jestem to zaprosiłam do współpracy Pieseczka. Kobiety są dyskryminowane, przez mężczyzn, przez siebie nawzajem. Chcę obalić mity, poznać prawdę. Jutro wylot. Wszystko gotowe.
Naprawdę było zamieszanie, żeby to jakoś zebrać do kupy... Choć jak znam siebie, to na pokład wpadnę ostatnia, jeśli w ogóle zdążę 😂 (na ostatnią kawkę spóźniłam się 50 minut, oczekujący był naprawdę wyrozumiały, mimo że mało nie zamarzł spacerując nad Wisłą) . Zapomnę piżamy, ale butów i książek wezmę nadbagaż.
A gdzie będę i co nowego... Już wkrótce, nie chcę zapeszać 😘
Komentarze
Prześlij komentarz