Bo sama tego chciałam ;)
Wiem, wiem, sama tego chciałam... Ale człowiek, znaczy artysta, zawsze wyobraża sobie, że to będzie inaczej, rzucą się z naręczem kwiatów, będą prosić o autograf na t-shircie, kawałku muskuła, którego potem różowa gąbeczka w wannie pełnej piany będzie omijać przez okrągły tydzień, alboli też na gazecie kupionej naprędce w pobliskim Ruchu... Oj, rozmarzyło mi się... Niedawno była emisja serialu, w którym przygrałam. Zacna widownia rozsiadła się wygodnie w kanapach, by ujrzeć mój come back po latach. Także w mym domu rodzinnym kilkoro widzów uroczyście przycupnęło z popcornem oczekując na transmisję. Pooglądali, pogratulowali. Kolejnego dnia zahaczyłam o pobliski warzywniak. Słyszę głosy: To ta aktorka? To ona! Widzieliśmy w telewizji! Mimo, że autografu nikt nie chciał, pomyślałam: S pokojnie, to kwestia czasu, w którymś warzywniaku w końcu poproszą. Gdybym ja wiedziała, co będzie dalej 😱 c.d.n.